Była
słoneczna sobota. Jak zawsze obudziłam się zbyt późno żeby
pożegnać się z mamą. Odkąd ojciec zniknął ciągle pracowała,
a ja szłam w odstawkę. Akceptowałam to tylko dlatego, że
musiałam.
Ziewnęłam
i leniwie się przeciągnęłam. Z przerażeniem stwierdziłam, że
moja ręka trafiła na coś, co jęknęło cicho. Zerwałam się
natychmiast z łóżka i zaplątując się w kołdrę upadłam na
podłogę. Cofnęłam się instynktownie pod ścianę, ciaśniej
oplatając swoje nagie ramiona ciepłym materiałem.
Co on tutaj
robi? Co on tutaj robi?- myślałam gorączkowo, podziwiając
jednocześnie wyrzeźbiony brzuch Matt'a. Miałam na sobie jedynie
bieliznę i jego podkoszulkę. Byłam przerażona bo kompletnie nic
nie pamiętałam. Jedynie jakiś cholerny magnetyzm, który pchał
mnie w jego stronę.
-Matt.
- zawołałam rzucając w niego pluszową zabawką.
Nie
poruszył się. Zagryzłam wargi i rozejrzałam się dookoła.
Niestety nie było w pobliżu nic czym mogłam rzucić. Wstałam i i
jedną ręką trzymając kołdrę podeszłam do łóżka.
-Matt-
powtórzyłam.
Dopiero
teraz zauważyłam, że jego klatka piersiowa unosi się zbyt szybko,
jak na spokojny sen. Każda komórka jego ciała drżała, a żyła
na szyi pulsowała w nierównym rytmie.
Potrząsnęłam
nim kilka razy ale nie zareagował. Chwyciłam wazon z kwiatami
stojący na parapecie i chlusnęłam mu wodą w twarz. Jego oczy
rozwarły się z taką gwałtownością, że z zaskoczenia się
cofnęłam. Nie powiedział nic. Trząsł się tylko jak galareta, a
z jego gardła wydobywały się dźwięki przypominające warkot.
Nie mogłam odwrócić twarzy, ani podejść do niego. Patrzył mi
prosto w oczy, tak intensywnie, że znów zrobiłam krok do tyłu.
Kryło się w tym spojrzeniu coś znajomego, a jednocześnie tak
obcego i dzikiego...
-Wyjdź
stąd! - usłyszałam za sobą głos Jack'a.
-Po
pierwsze to mój dom! - warknęłam - A po drugie co z nim do
cholery się dzieje?!
Blondyn
odepchnął mnie tylko z zasięgu wzroku swojego przyjaciela, a ja
poczułam się jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze.
-Nie
chcesz tego zrobić stary, nie w tym domu... - jego głos zmienił
się w miękki, a zarazem stanowczy, niemal w hipnotyczny. Do tego
cały czas utrzymywali kontakt wzrokowy.
Widziałam,
że brunet próbuje spojrzeć na mnie, ale Jack mu nie pozwalał.
Nie
wiedziałam co się dzieje, dlatego stałam skulona pod ścianą.
Dlaczego ja
nigdy nie słucham głosu rozsądku?! Cholera, przecież od początku
wiedziałam, że nie są normalni.
KATE
Gdy szłam
korytarzem czułam, że w moich żyłach zamiast krwi płynie
nienawiść. Jak on kurwa mógł mnie zostawić?! Przecież
zawarliśmy pakt! Święty pakt!
Trzasnęłam
z całej siły drzwiami do klasy i zatrzymałam się w pół kroku.
Nie było
go.
Nie było.
To mogło
oznaczać tylko jedno.
Zmienił
się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz