- Dobrze się czujesz? - spytałem z obawą.
Odwróciła się w moją stronę z przerażeniem w oczach. Podałem jej rękę by pomóc jej wstać.
- Wszystko w porządku. - odrzekła. -Co tutaj robisz?
-Nie siedzę i nie czekam, aż ktoś mnie zgwałci. - zaśmiałem się cicho.
Przez dłuższą chwilę piorunowała mnie wzrokiem, wiedziałem, że mam u niej wielkiego minusa, jednak nie przejąłem się tym zbytnio. Po chwili wahania przytuliłem ją mocno do siebie.
Czułem bicie jej serca. Miałem ją tak blisko. Mimo jej strasznego charakteru, pragnąłem jej najbardziej.
-Przestań! - odepchnęła mnie.
-Dobrze, a ty, co tutaj robisz Jasmine? O tej porze powinnaś być w domu, tu nie jest bezpiecznie, wszędzie czają się wilki.
Chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
-Musiałam się przejść po okolicy, dopiero tu przyjechałam, a skoro cię już spotkałam to chciałam cię przeprosić za moje zachowanie w klasie, po prostu pachniałeś inaczej niż inni. - Spuściła wzrok.
Wszedłem na kamień i usiadłem na nim.
-Mówiłem ci, to dlatego, że mam dużo psów, które oddają mi swój zapach a jeszcze dużo przebywam w tych okolicach. Wolę pachnieć psem niż potem.
Ścisnęła pięści aż jej knykcie stały się białe.
- Znałeś może mojego ojca?
Zdziwiłem się, gdyż ja miałem ledwie 17 lat a on prawdopodobnie 40.
Pokręciłem przecząco głową.
Podniosła z powrotem wzrok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz